Uwaga, we wpisie pojawi się sporo spoilerów, więc nie powinny go czytać osoby, które jeszcze nie zapoznały się z książką, ale planują to zrobić. Jest przeznaczony dla tych dla tych, którzy lubią mieć wszystko podane na tacy i nie lubią układać sobie historii w głowie samodzielnie.

A zatem taktycznie oznaczmy już [SPOILER] i przejdźmy do rzeczy.

Tajemnicze jezioro

Wszyscy pamiętamy, jak zakończyła się powieść – okazuje się, że Natalia, jako pogańska kapłanka, uzdrowiła Tomka, kiedy uprawiali rytualny seks na ołtarzu na świętej jaćwieskiej polanie. Tomek musiał uznać, że nadprzyrodzony byt zwany Leszym istnieje, i nawrócił się na pogaństwo. Po praniu mózgu, jakie przez rok gotowała mu dziewczyna, pomógł Jaćwingom dokończyć rytuał krwi. Zabił Karolinę na dębowym stole w ich mieszkaniu.

Ale! Nie doszłoby do tego wszystkiego, gdyby nie jeden mały szczegół. Mianowicie – w rozdziale XIV na początku mamy motyw, w którym zakapturzeni Jaćwingowie otaczają parę bohaterów na cmentarzysku i porywają Karolinę. Tomkowi udaje się uciec, jednak goni go potężny mężczyzna – Skumat – który chce go zabić. Jaćwing szybko wygrywa tę nierówną walkę i zamroczony Tomek przed utratą przytomności widzi, jak olbrzym zmierza ku niemu, by zadać ostateczny cios. Do tego jednak nie dochodzi – napastnik nagle znika. Potem Tomka odnajduje pan Andrzej i razem spieszą Karolinie na ratunek.

Podstawowe pytanie w tym momencie brzmi: co stało się ze Skumatem? Czy zabił go las? Leszy? Boginka? Utopiec? Otóż nie! Przyjrzyjmy się jeszcze raz kluczowemu fragmentowi:

„Gdy [Tomek] stopniowo odpływał, na tle księżyca widział idącego ku niemu olbrzyma. Tuż przed tym jak urwał się mu film, zdążył zarejestrować jeszcze jedynie trzy rzeczy. Lekkie drżenie ziemi, następnie ciche pluśnięcie, a po nim… przeraźliwy wrzask mężczyzny o głosie, którego nigdy w życiu nie słyszał. Po tym w lesie na nowo zapadła cisza”.

Zwracam Waszą uwagę na to, co Tomek zarejestrował przed utratą przytomności: lekkie drżenie ziemi (potem myślał, że ta po prostu drżała pod krokami Skumata) oraz… pluśnięcie. Pluśnięcie?! W lesie? Skąd? Jakim cudem? Podpowiem – nie wdepnął w żadną kałużę, choć dzień wcześniej nad Suwalszczyzną rozpętała się ulewa. Zatem w co?

Aby to zrozumieć, musimy wrócić do legendy o tajemniczym jeziorze, którą Karolina czytała w Wielką Sobotę w domku pana Andrzeja. Konkretnie jej zakończenia. Przytoczmy je w całości:

“Biedna wdowa, pomimo zakazu dziedzica i jego jeszcze gorszych sług, wybrała się do lasu, aby nazbierać trochę poziomek dla swych głodnych dzieci. Na polanie dopadł ją podły dziedzic ze sforą psów i polecił sługom obić na śmierć. Wówczas zakotłowało się na polanie, zerwał się straszliwy wicher, rozstąpiła się ziemia, a na miejscu polany zakipiała rdzawokrwawa woda, która pochłonęła złego dziedzica i jego bezmyślną służbę”.

Już rozumiecie? Legenda opowiada o nadprzyrodzonym jeziorku, które pojawia się znikąd, by bronić niewinnych, dobrych ludzi przed złymi. Owe jezioro jest bytem niezależnym od Leszego i właśnie w tamtym momencie dało o sobie znać. Czyli kiedy Skumat szedł do Tomka, nagle rozstąpiła się pod nim ziemia (dlatego drżała) i pochłonęła go woda (stąd plusk i wrzask mężczyzny). Po wszystkim ziemia ponownie się zamknęła i po Jaćwingu nie pozostał żaden ślad. Wszystko trwało najwyżej kilka sekund. To wyłącznie dzięki interwencji jeziora z legendy Tomek przeżył konfrontację ze Skumatem i mógł potem z panem Andrzejem uratować Karolinę.

Suwalszczyzna i ukryte wskazówki

Kolejna kwestia, na którą chciałbym zwrócić uwagę, to fragmenty o Suwalszczyźnie przypominające notki z Wikipedii. Część z Was je krytykuje jako niepotrzebne, lecz mało kto zdaje sobie sprawę, że celowo zostały napisane w taki sposób, aby uśpić Waszą czujność. O co chodzi? Otóż w tych fragmentach kryją się subtelne wskazówki odnośnie do głównej intrygi książki. Zwracam Waszą uwagę na fakt, że choć Karolina i Tomek w trakcie swoich wojaży odwiedzają wiele miejsc, tylko niektóre zostały okraszone takimi notkami. Nieprzypadkowo. Bo tylko tam zawarłem podpowiedzi.

I tak, kiedy bohaterowie po raz pierwszy odwiedzają cmentarzysko Jaćwingów (rozdział III), dowiadujemy się, że najbliższa jaćwieska osada w przeszłości znajdowała się w Osinkach, czyli w wiosce, w której pierwotnie zarezerwowali pokój Karolina i Tomek. We fragmencie o Górze Zamkowej (rozdział V) dowiadujemy się o pogańskich rytuałach tego ludu. W notce o Suwałkach (rozdział VII) jest wzmianka o krwawych wyprawach krzyżowych, które miały wybić wszystkich Jaćwingów, co pielęgnowało nienawiść do chrześcijan tych, którzy jednak przeżyli. Wreszcie – we fragmencie o wigierskim klasztorze (rozdział X) jest mowa o pożarze, w którym ten obiekt doszczętnie spłonął. Ilu z Was zauważyło, że do tego wydarzenia odnosi się Skeda (Natalia) w swoim litewskim monologu? Cytat: “Do dziś wspominamy bohaterskie podpalenie miejsca ich [chrześcijan] kultu nad Wigrami i modlimy się za dusze tych, którzy dokonali tego godnego chwały czynu”.

Uzdrowienie Tomka

Przy okazji warto zauważyć, że w tym samym monologu Natalia zwraca uwagę również na to, że Leszy potrafi uzdrawiać: “Ty, który sprawiasz, że niemożliwe staje się możliwe, wskrzeszasz umarłych, dbasz o nasze plony, dajesz nam niewyczerpalne źródła energii i budulca naszych domów, uzdrawiasz…” Stanowiło to kolejną podpowiedź dla Was, jaki może być końcowy zwrot akcji w książce. 🙂 Podobnie to, że co najmniej kilka razy opisywałem, jak od pewnego momentu pachnie (lub śmierdzi) oddech Tomka, na przykład kiedy całował się z Karoliną. W tych fragmentach nie było już mowy o zapachu acetonu charakterystycznym dla cukrzyków (z kolei wzmianka o nim pojawia się, kiedy Tomek jeszcze jest chory, w rozdziale V, podczas kłótni z Karoliną).

Obserwator

Niektórzy z was pytali mnie również, kto obserwował audi bohaterów w drodze z Przełomki do Osinek w rozdziale II. Było to kolejny Jaćwing, który mieszkał w pobliżu tego lasu i wiedział o intrydze, która miała na celu wyłonienie ofiary do rytuału krwi (jak wiemy, kandydatów było wielu, ale ostatecznie wybrano Karolinę). Można powiedzieć, że wybrał ją sam Leszy. Dziwne zdarzenia, jakie jej się przytrafiały (na przykład wyplucie pełzającego liścia), mogły o tym świadczyć.