Tekst służy wyjaśnieniu tajemnic, które nie zostały opisane wprost w książce, a które mogą Was ciekawić. W każdej powieści ukrywam o wiele więcej, niż może wydawać się na pierwszy rzut oka. Pewnego dnia doszedłem do wniosku, że nie należy podawać czytelnikowi wszystkiego na talerzu i pozostawić pewne smaczki nieodkryte. Ten wpis powstał specjalnie dla tych, którzy chcą się dowiedzieć, co im umknęło, i wolą mieć wszystko wyjaśnione wprost

Poczucie winy, czyli potwór

Zacznijmy od tego, co zasygnalizowałem już w posłowiu, ale warto to rozwinąć. Na „Paradoks”, jako historię, można spojrzeć z zupełnie innej perspektywy, a wtedy większość klocków fabularnych wskoczy na swoje miejsce. Można bowiem patrzeć na tę powieść jak na historię Maksa Okrągłego (niezależnie czy mówimy o głównym bohaterze, sobowtórze, czy o starcu), którego zniszczyło stworzone przez niego zło, na koniec pomnożone przez liczbę bliską nieskończoności. Można jednak podejść do tej opowieści inaczej – jak do historii… złego bytu, który chciał uzyskać cielesną formę i robił wszystko, by do tego doszło, wykorzystując swojego nosiciela jako narzędzie do osiągnięcia celu.

Przypomnijmy, co się właściwie wydarzyło. Poczucie winy i ekstremalna nienawiść Maksa do samego siebie w pewnym momencie są tak silne, że w końcu uzyskują osobowość – tworzą coś w rodzaju demona, który mieszka w jego ciele. Jego najważniejsze właściwości to:

– fakt, że nosiciel nie zdaje sobie sprawy z jego istnienia, nawet gdy ten objawia się w swojej widzialnej formie jako drugi, szpetny kontur na twarzy opętanego. Człowiek nie widzi go wtedy nawet w lustrze, mogą to zobaczyć tylko inni ludzie;

– możliwość wpływania na zachowanie nosiciela, zwłaszcza w momentach szczególnego natężenia złych emocji;

– kiedy jesteś pod wpływem działania demona, widzisz świat w samej czerwieni i nie jesteś świadomy, że to coś dziwnego;

– im bardziej się o coś obwiniasz i nienawidzisz samego siebie, tym ożywione poczucie winy staje się silniejsze.

Co więc robi demon, by zyskać cielesną formę? Dyskretnie wpływa na ciebie w kluczowych momentach, byś zrobił coś głupiego, myśląc, że była to twoja decyzja i nie wpłynęło na to nic z zewnątrz. By misternie przygotowany plan nie wypalił w ostatnim momencie przez rzekomo twój błąd. To ty dałeś ciała i jeszcze bardziej się obwiniasz. Po czasie nie potrafisz zrozumieć, co właściwie wyczyniałeś, i zrzucasz to na „postępowanie pod wpływem emocji”. Im dłużej to trwa, tym potwór zyskuje więcej mocy i robi kolejny krok do celu. Pociąga za sznurki tak, że praktycznie nie jesteś w stanie tego zauważyć. Jakby tego było mało, po cichu współpracują z nim jego odpowiedniki w Maksie i w starcu.

Wszystko to tłumaczy, dlaczego sobowtór Maksa (bo to jego poczucie winy było najważniejszą postacią w całej intrydze) w kluczowych momentach wydawał się postępować nieracjonalnie – dlaczego zdecydował się na szalony plan zabicia oryginału trakcie jazdy samochodem, podczas której tyle rzeczy mogło pójść nie tak, dlaczego zabił panią Keller i Grażkę, co sprawiało, że ciche zajęcie miejsca Tego Drugiego nie wchodziło już w grę. Wszystkie te zachowania miały swoje drugie dno – potwór korzystał z dogodnej okazji, by wpłynąć na zachowanie nosiciela, wiedząc, że skutki jego działań przybliżą go do osiągnięcia tego, co sobie założył. W jego interesie było wręcz, by Maks nie zginął ani w trakcie jazdy z Suwałk do Gdańska, ani w swoim mieszkaniu podczas drugiej próby. To dlatego również przysłał do naszego wszechświata starca, by jeszcze bardziej utrudnić sobowtórowi misję i wywołać jak najwięcej chaosu. A kiedy już mu się udało i przejął pełną kontrolę nad sobowtórem, trzymał go w garści do samego końca, nawet gdy wydawało się, że ten podejmuje decyzje samodzielnie. Dlatego od pewnego momentu chłopak widział świat w czerwieni bez przerwy, nawet w momentach, gdy nie był przemieniony i demona nie było widać.

Zasady równoległych wszechświatów

Pogadajmy teraz o uniwersum równoległych wszechświatów w powieści. Jestem w pełni świadomy, że dla większości z Was właśnie ten fragment okazał się najtrudniejszy, bo był napisany w naukowy sposób i wymagał największego skupienia. Uwierzcie mi jednak, że był konieczny i należało napisać go tak, a nie inaczej, aby uniknąć kłopotliwych pytań. W pierwszej wersji tekstu (bardzo, bardzo pierwotnej) go nie było, bo liczyłem, że uda mi się subtelnie wpleść te zasady w opowieść starca, lecz wreszcie uznałem, że najlepiej będzie zastosować następujący schemat: najpierw w miarę precyzyjny opis uniwersum, w którym poruszają się bohaterowie, z definicjami i zjawiskami, jakie w tym uniwersum zachodzą, potem opowieść starca w oparciu o te zasady, a na koniec jego analiza w chacie, również w oparciu o nie. W ten sposób mamy trzy schodki, a nie dwa, a więc więcej okazji, by przyswoić i w pełni zrozumieć rzeczone aksjomaty.

Aksjomaty te wymyśliłem i rozpisałem od zera samodzielnie. Nie opierałem się na żadnych naukowych publikacjach na ten temat, może poza tym, że według świętej pamięci Stephena Hawkinga czarne dziury mogą stanowić przejścia do innych wymiarów, co oznacza, że prędzej czy później wynajdziemy technologię, aby przenieść się z jednego do drugiego. Nie jest ważne jednak, w jaki sposób to się odbędzie. Grunt, że w mojej wyobraźni stało się rzeczywistością.

Przypomnijmy sobie wszystkie zasady tego uniwersum od początku. Wiem, że nie wyczerpują one tematu i rodzą wiele nowych pytań, na przykład jak w ogóle zbadano i udowodniono, że dana zasada zachodzi, albo jak stwierdzono, jakie zdarzenie jest mało znaczące, a jakie nie i wpływa na rating podobieństwa wszechświatów, jednak wydaje mi się, że zupełnie wystarczą do tego, aby odpowiedzieć na większość zagwozdek w fabule, jeżeli przyjmiemy, że takie zasady po prostu są i nie tłumaczymy, skąd się wzięły. Dlatego właśnie nazywają się „aksjomatami”.

Aksjomat pierwszy: równolegle do naszego wszechświata istnieją inne wszechświaty i nikt jeszcze nie udowodnił, że jest ich skończona liczba. Wszechświat, w którym aktualnie przebywamy, nawet jeżeli pochodzimy z innego, nazywamy naszym wszechświatem, a każdy inny – równoległym wszechświatem.

To oczywiste, że potrzebujemy tego aksjomatu, by w ogóle wytłumaczyć pojawienie się sobowtóra i starca we wszechświecie Maksa. Tłumaczy on również, jak możliwa jest sytuacja opisana w ostatniej scenie epilogu. Ale do niej jeszcze dojdę, bo wcale nie jest tak trywialna, jak mogłoby się wydawać.

Aksjomat drugi: nie istnieją dwa identyczne wszechświaty. Mówimy o cechach (na przykład liczbie istot żywych) i historii danych wszechświatów.

Aksjomat trzeci: linie czasu niektórych równoległych wszechświatów są w stosunku do naszej linii przesunięte. Przykład: w naszym wszechświecie jest rok 2019, podczas gdy w równoległym może być rok 2020, 2000, a nawet 2080. Każdy teraźniejszy punkt w czasie w danym wszechświecie nazywamy teraz tego wszechświata.

Skoro tak, jest możliwa podróż w czasie w coś skrajnie podobnego do naszej przeszłości, o ile znajdzie się wystarczająco podobny wszechświat do naszego.

Aksjomat czwarty: z jednego wszechświata do drugiego można się przedostać poprzez czarną dziurę stworzoną w warunkach laboratoryjnych, o ile w pierwszym wszechświecie została już wynaleziona taka technologia. W drugim wszechświecie taka technologia nie musi istnieć, ale dopóki nie zostanie wynaleziona, tego drugiego wszechświata nie będziemy mogli opuścić. Oczywiście istnieje ryzyko, że taka technologia nigdy w nim nie powstanie.

Aksjomat piąty: niezależnie od tego, jakie w danym wszechświecie jest teraz, nie znamy przyszłości tego wszechświata. Znamy tylko jego przeszłość, a więc historię od jego teraz wstecz. Niemniej, jeżeli równoległy wszechświat jest wystarczająco podobny do naszego (definicja później), w którym nasze teraz jest później niż tamtejsze teraz, z dużym prawdopodobieństwem możemy założyć, że najbliższa przyszłość tego równoległego wszechświata będzie bardzo podobna do tego, co wydarzyło się w naszym wszechświecie. Nie jest to jednak reguła, tym bardziej że nasze pojawienie się w tym wszechświecie rozpoczyna nową wersję historii.

Ten aksjomat tłumaczy z kolei, dlaczego starzec przed wyruszeniem na swoją misję nie odmłodził się, podczas gdy sobowtóry z epilogu – już tak. Bo we wszechświecie, w którym jako sobowtór zestarzał się po zabiciu tamtejszego oryginalnego Maksa, nie wynaleziono jeszcze promieni odmładzających, w przeciwieństwie do jego pierwszego wszechświata składowego. Z kolei we wszechświatach sobowtórów z epilogu technologia odmładzania się została wynaleziona. Taka niespójność jest możliwa, ponieważ nie mamy gwarancji, że przyszłość wszechświata, do którego się przenosimy, zwłaszcza dalsza, pokryje się z tym, co wydarzyło się w naszej wersji historii. Jeżeli chodzi o najbliższą przyszłość, z dużym prawdopodobieństwem tak się stanie (numery Lotto, wyniki sportowe, pierwsze spotkanie Maksa z Moniką, śnieżyca podczas egzaminu z rachunku prawdopodobieństwa, wyprowadzka Błażeja i Łukasza i tak dalej), ale prawdopodobieństwo to maleje w miarę upływu czasu, zgodnie ze zjawiskiem zwanym efektem motyla. Stąd sobowtór i starzec pomnażający swoje pieniądze u bukmacherów tak naprawdę nie mogli mieć pewności co do tego, że wyniki sportowe się zgodzą, ale z dużym prawdopodobieństwem mogli założyć, że tak będzie, ponieważ ich pojawienie się we wszechświecie Maksa nie miało żadnego wpływu na wydarzenia sportowe.

Warto też zwrócić uwagę, że czynnikiem, który tak naprawdę ukręcił sobowtórowi pętlę wokół szyi i doprowadził do sytuacji z epilogu, jest fakt, że poznał wspomnienia starca, którego zabił w swoim pierwszym wszechświecie, zanim przeniósł się do wymiaru Maksa. Był uparty, nade wszystko postawił sobie za cel, by samemu nigdy nie być takim starcem, który będzie czegokolwiek żałować. Uważał, że nie potrzebuje pomocy innego psychologa, więc z premedytacją, najbardziej jak się da, zmienił wersję historii po zajęciu miejsca Tego Drugiego i podwójnie dbał o to, by od tamtej pory podejmować (jak mu się wydawało) wyłącznie dobre decyzje. A że to niemożliwe, skończyło się jak skończyło. Także dlatego, że demon poczucia winy miał takie, a nie inne cele.

Aksjomat szósty: jeżeli weźmiemy dowolne dwa wszechświaty i ich linie czasu nie są wobec siebie przesunięte, to teraz jednego wszechświata zawsze jest różne od teraz drugiego wszechświata. Nie mówimy tu o czasie, a o cechach tego wszechświata.

W zasadzie możemy powiedzieć, że ten aksjomat jest wnioskiem z aksjomatu drugiego, ponieważ analizujemy jedynie przeszłość i teraz.

Aksjomat siódmy: Jeżeli weźmiemy dowolne dwa wszechświaty i ich linie czasu są wobec siebie przesunięte, to teraz wszechświata o linii czasu przesuniętej do tyłu w stosunku do drugiego wszechświata jest różne od analogicznego punktu na osi czasu drugiego rozważanego wszechświata. Nie mówimy tu o czasie, a o cechach tych wszechświatów w odpowiadających sobie punktach na ich osiach czasu.

Wniosek pierwszy: istnieją pary wszechświatów, w których historia przebiega identycznie do pewnego punktu na osiach czasu obydwu rozważanych wszechświatów. Od tego momentu jednak ta historia się rozjeżdża.

Wniosek drugi: jeżeli wydarzenie, które sprawia, że historia między dwoma wszechświatami się rozjeżdża, jest mało znaczące i wydarzyło się chwilę przed teraz w wszechświecie równoległym do naszego, to przenosząc się do tego wszechświata, zastajemy wszechświat prawie identyczny jak w analogicznym punkcie na osi czasu naszego wszechświata. Mało znaczące zdarzenie możemy definiować jako takie, które nie wpływa na rating podobieństwa wszechświatów (definicja później).

Ten aksjomat i wnioski z niego płynące oznaczają ni mniej, ni więcej, że nie da się przenieść do równoległego wszechświata w idealnie tę samą przeszłość, co w naszym wszechświecie. Zawsze wystąpią jakieś różnice. Aby obejść ten problem, szukamy wszechświata, w których chwilę przed jego teraz wydarzyło się na tyle mało znaczące zdarzenie, że to teraz, już po tym zdarzeniu,praktycznie nie różni się od analogicznego punktu na osi czasu w naszej wersji historii. Tym zdarzeniem może być chociażby wspomniany w powieści jeden spadający liść więcej niż w naszej wersji historii, co automatycznie wyklucza identyczność wszechświatów, ale jest na tyle mało znaczącym zdarzeniem, że jeżeli przybędziemy do równoległego wszechświata chwilę po nim, znajdziemy się faktycznie w rzeczywistości, która od naszej w danym punkcie na osi czasu różni się jedynie tym małym szczególikiem. Pech starca polegał na tym, że w jego przypadku tym rzekomo mało znaczącym zdarzeniem był fakt, że sobowtór spodziewał się, że stary Maks Okrągły przybędzie po nim do tego wszechświata i spróbuje obronić Tego Drugiego. Tego zdarzenia nie da się ani dotknąć, ani zobaczyć, występowało wyłącznie w głowie sobowtóra, dlatego pozwoliło zaklasyfikować wszechświat, w którym pojawił się sobowtór, jako wystarczająco podobny do wszechświata, z którego przybywał starzec.

Aksjomat ósmy: wydarzenia z równoległego wszechświata są niezależne dla innych wszechświatów, pomijając fakt, że można przenieść się z jednego do drugiego. To, co wydarzy się w danym wszechświecie, zostaje w danym wszechświecie i nie wpływa równolegle na żaden równoległy wszechświat.

Ten aksjomat oznacza z kolei, że w tym uniwersum nie mógłby zajść paradoks podróży w czasie. Najsłynniejszy przykład to chyba paradoks dziadka. W myśl prostego rozumowania, jeżeli cofam się w czasie i zabijam swojego dziadka, zanim ten spłodzi mojego ojca, to nie narodzę się, więc nie będę mógł cofnąć się w czasie i zabić swojego dziadka, więc ten spłodzi mojego ojca, więc się narodzę, więc będę mógł cofnąć się w czasie i go zabić. Powstaje pat.

Paradoks podróży w czasie zakłada, że to, co zrobisz, jak cofniesz się w czasie, automatycznie wpływa na twoją teraźniejszość. Świetnie pokazano to w na przykład w filmie Looper – pętla czasu. Tam bohater odcinał palec osobie z przeszłości i skutkowało to tym, że teraźniejsza wersja tej osoby również nagle traciła palec, jakby też to przeżyła, jakby jej unikalna historia automatycznie dostosowywała się do zmian zachodzących w danym momencie. Kikut po palcu był już zagojony i tak dalej. Tymczasem istnienie równoległych wszechświatów o przesuniętych liniach czasu, co można wykorzystać do umownych podróży w czasie, w pełni wystarczy, by nie zawracać sobie tym głowy. Bo zabijesz dziadka w równoległym wszechświecie, co sprawi, że nie narodzisz się w nim. Pochodzisz ze swojego wszechświata, który nie ma nic do tego, jak wygląda równoległy wszechświat. Są to niezależne rzeczywistości, pomijając fakt, że można przenosić się z jednej do drugiej i wpływać na jej historię.

Aksjomat dziewiąty: różnice między naszym wszechświatem a równoległym analizuje skomplikowanym algorytmem najpotężniejszy komputer, na jaki w danym teraz stać ludzkość, oczywiście pod warunkiem, że taka technologia w danym wszechświecie już istnieje. Różnicę tę wyraża liczbowo w postaci stosunku podobieństwa naszego wszechświata do wszechświata równoległego wyrażoną w procentach. Ponieważ nie istnieją dwa identyczne wszechświaty, liczba ta zawsze jest mniejsza od 100. Nazywamy ją ratingiem podobieństwa danego wszechświata do naszego.

Nie pytajcie, jak ten komputer to robi, jak łączy się z równoległymi wszechświatami, jak ich szuka, jak je skanuje i tak dalej. Nie wiem tego, bo w tej historii nie ma to znaczenia. Przyjąłem, że takie coś istnieje i działa jak opisałem.

Aksjomat dziesiąty: nawet tak potężny komputer ma jednak ograniczoną moc obliczeniową i liczba miejsc po przecinku w ratingu podobieństwa w postaci XX.XXXX…, choć duża, jest mniejsza od nieskończoności. Jeżeli rating w całości składa się z dziewiątek, oceniony w ten sposób wszechświat uznaje się na wystarczająco podobny do naszego i nadający się do umownej podróży w czasie, w skrócie wystarczająco podobny. Jeżeli zaś choć jedna cyfra w ratingu jest inna niż dziewięć, taki wszechświat uznaje się za niewystarczająco podobny do naszego, by uznać go za odpowiedni do umownej podróży w czasie, w skrócie niewystarczająco podobny.

Za to między innymi tak kocham matmę! Za miary! Wyrażenie czegoś, w tym wypadku podobieństwa wszechświatów, za pomocą liczby z przedziału (0, 100) zawsze ułatwia życie! Wszechświat wystarczająco podobny do naszego to taki, który jest identyczny z nim w 99,9999… procentach.

Wniosek trzeci: aby umownie podróżować w czasie, trzeba przenieść się do wszechświata wystarczająco podobnego w jego teraz.Szukamy wszechświata, którego teraz odpowiada punktowi na osi czasu, do którego chcemy się przenieść.

Kluczowe ograniczenia/cechy komputera wydającego rating:

1) Nie wskazuje, jakie są konkretne różnice między wszechświatami, które porównuje.

2) Komputer porównuje wszechświaty indywidualnie dla osoby, która z niego korzysta. Wszystko dlatego, że osoba ta mogła w swoim życiu przebywać w kilku wszechświatach.

3) Algorytm, na którym opiera się rating podobieństwa, zakłada, że jeżeli między wszechświatami występuje różnica w liczbie istot żywych, wszechświat uznaje się za niewystarczająco podobny.

Podpunkt trzeci jest bardzo ważny dla wyjaśnienia dwóch kwestii. Po pierwsze: dlaczego starzec musiał przybyć do wszechświata Maksa po sobowtórze, a nie przed nim? Ponieważ gdyby pojawił się tam najpierw, zmieniłaby się liczba istot żywych w stosunku do analogicznego momentu w historii sobowtóra, kiedy sam był młodym Maksem Okrągłym. Pojawienie się starca w takim momencie automatycznie zaklasyfikowałoby wszechświat głównego bohatera powieści jako niewystarczająco podobny, więc sobowtór w ogóle by do niego nie przybył. Możecie zapytać: ale czy właśnie nie o to chodziło? By uratować Maksa przed sobowtórem? Owszem, ale musimy pamiętać, że sobowtór wtedy po prostu przeniósłby się do innego wszechświata i zabiłby innego Maksa. Starzec chciał uwolnić się od wyrzutów sumienia, jego cel stanowiło obronienie chłopaka przed sobowtórem przy założeniu, że sobowtór w danym wszechświecie się pojawił.

Druga kwestia: jak w obliczu tego podpunktu możliwa jest sytuacja z epilogu, w której w naszym wszechświecie pojawiają się miliony, może nawet miliardy Maksów? Czyż obecność chociaż jednego więcej nie powinna zaklasyfikować tego wszechświata jako niewystarczająco podobny, więc reszta nie powinna tam przybyć? Tak, ale jest jeden wyjątek. To sytuacja, w której wszystkie sobowtóry przybyły do naszego wszechświata idealnie w tym samym momencie (również ten, o którym Maks pisał w epilogu w swoim dzienniku). W takim wypadku, chwilę zanim przybyły do naszego wymiaru, znajdował się tam tylko jeden Maks, co umożliwiło zaklasyfikowanie wszechświata jako wystarczająco podobny i doprowadziło do tego, co przeczytaliście w ostatniej scenie.

Ktoś może powiedzieć: no tak, ale przecież to jest tak skrajnie nieprawdopodobne, by aż tylu Maksów z innych wszechświatów wybrało akurat ten wszechświat, by przybyć do niego i znowu naprawić swoje błędy, że aż trudno uwierzyć w taki zbieg okoliczności. Czy aby na pewno? Zamierzeniem powieści było między innymi to, by gdzieś w jej tle non-stop przewijała się matematyka, więc tym bardziej musiała pojawić się w puencie. Scena ta miała poniekąd pokazać potęgę nieskończoności. Liczba stworów, jaką widzimy w ostatniej scenie, wciąż jest niczym w stosunku do tej wielkości (nieskończoność nie jest liczbą, a bytem nieograniczonym).

Aksjomat jedenasty: jeżeli jakaś osoba podróżuje z jednego wszechświata do drugiego, stają się dla niej jednym wszechświatem i wyznacza w nich jedną linię czasu. Wszechświaty, które składają się na ów jeden całościowy wszechświat, nazywamy składowymi i mają czasem jednostronnie, a czasem dwustronnie domknięte linie czasu, w zależności od tego, ile tych wszechświatów odwiedziła dana osoba.

Uporządkujmy: ile wszechświatów składowych w swojej linii czasu miał każdy z głównych bohaterów? Maks – jeden. Nigdy nie podróżował między wszechświatami. Sobowtór – dwa. Wszechświat, w którym przeżył młodość i dorosłość w toksycznej samotności, a na koniec się odmłodził, i wszechświat, do którego się przeniósł, by zabić głównego bohatera. Starzec (i sobowtóry z epilogu) – trzy. Wszechświat, w którym przeżyli młodość i dorosłość w toksycznej samotności, a na koniec się odmłodzili, wszechświat, do którego się przenieśli, by zabić tamtejszego Maksa i zająć jego miejsce (udało się to i starcowi, i wszystkim sobowtórom z epilogu), wreszcie trzeci wszechświat, do którego się przenoszą, aby powstrzymać (starzec) albo zabić drugi raz (sobowtóry z epilogu) swoją młodszą wersję, by zająć jej miejsce.

Aksjomat dwunasty: jeżeli w naszej unikalnej, stowarzyszonej wyłącznie z nami historii odwiedziliśmy kilka wszechświatów, to chcąc umownie podróżować w czasie, możemy szukać dowolnego wszechświata wystarczająco podobnego do jednego z wszechświatów składowych naszego wszechświata. Podobieństwo docelowego wszechświata do wszechświata składowego, który odwiedziliśmy w naszej unikalnej historii, jest rozpatrywane niezależnie do podobieństw innych wszechświatów składowych z naszej unikalnej historii.

W oparciu o ten aksjomat wyjaśnijmy jeszcze raz, co wydarzyło się na kartach powieści. Starzec przeżywa swoje życie jako Maks Okrągły w swoim pierwszym wszechświecie składowym, odmładza się i przenosi w czasie do drugiego wszechświata składowego, gdzie jest sobowtórem, który zabija tamtejszego Maksa i zajmuje jego miejsce. Łączy tym samym te dwa wszechświaty składowe w jeden z jedną linią czasu stowarzyszoną tylko z nim (osobą) – prawostronnie domkniętą w pierwszym wszechświecie składowymi lewostronnie domkniętą w drugim wszechświecie składowym. Znowu się starzeje, przechodzi terapię, leczy się z perfekcjonizmu, akceptuje sam siebie i dręczony wyrzutami sumienia (albo w wyniku działania swojego demona, który w dalszym ciągu steruje nim z tylnego siedzenia) chce cofnąć się w przeszłość jeszcze raz, aby powstrzymać samego siebie przed zabiciem Maksa. W jego przeszłości linia czasu przebiega przez dwa wszechświaty, więc trzeci, do którego musi się przenieść, też składa się z dwóch. Starzec może cofnąć się do dowolnego momentu w linii czasu pierwszego wszechświata składowego wstecz od zniknięcia tamtejszego Maksa Okrągłego lub do drugiego wszechświata od momentu pojawienia się tam sobowtóra do momentu swojego (czyli starca) cofnięcia się w czasie. Zauważmy, że takim wypadku otrzymujemy ciekawy paradoks: przykładowy dwa tysiące osiemdziesiąty rok pierwszego wszechświata składowego jest w przeszłości starca w stosunku do dwa tysiące dziewiętnastego roku drugiego wszechświata składowego, ponieważ teraz starzec łączy oba wszechświaty w jeden i wyznacza nową linię czasu, unikalną dla niego.

Zanim sobowtór przeniósł się do wszechświata Maksa, by go zabić, w jego wszechświecie pojawił się inny starzec, który już wtedy próbował powstrzymać go przed podróżą w przeszłość. Sobowtór zdołał jednak zabić również jego, ale najpierw dzięki technologii z przyszłości poznał jego wspomnienia – co ten Maks Okrągły robił, zanim zabił Tego Drugiego w swoim drugim wszechświecie składowym. Sobowtór spodziewał się, że podobny przeszkadzacz pojawi się również we wszechświecie, do którego się przenosi, i od tamtej pory wszystkie swoje działania opierał o to założenie, w którym się nie pomylił, a dzięki poznanym wspomnieniom zabitego starca mógł przygotować szczegółową strategię swoich działań – gdzie bywać, gdzie nie bywać, gdzie zorganizować swoją kwaterę, kiedy spotykać się z Moniką i tak dalej. Starzec z powieści (ten, którego losy śledzimy) przeoczył fakt, że skoro przenosi się w przeszłość do drugiego wszechświata składowego ze swojej linii czasu, komputer analizuje podobieństwo tylko tego wszechświata, podczas gdy pierwszy nie ma dla niego znaczenia. W pierwszym mogło wydarzyć się cokolwiek, mógł znacząco się różnić od tego, co wydarzyło się w pierwszym wszechświecie składowym linii czasu starca, co istotnie w „Paradoksie” się zdarzyło. Starzec na swoje nieszczęście doszedł do tego drogą matematycznej dedukcji o wiele za późno.

Wynalazki

W powieści bardzo duże znaczenie dla fabuły mają trzy wynalazki: maszyna do przenoszenia się z jednego wszechświata do drugiego (i w czasie), promienie odmładzające i wreszcie urządzenie do poznawania wspomnień i myśli danego człowieka, poprzez zgrywanie ich z głowy jak z komputera. Warto zauważyć, że kiedy dowiadujemy się o nich pod koniec książki, nie jest tak, że pojawiły się „z czapy” i wcześniej nie ukryto w tekście wskazówek, że takie wynalazki mogą się pojawić. Oto gdzie te wskazówki się znalazły:

Podróże między wszechświatami/w czasie:

– Scena w pierwszych rozdziałach, w której Maks czyta artykuły w internecie. Jest w niej wspomniane, że naukowcy pracują nad stworzeniem czarnej dziury w warunkach laboratoryjnych i wysłaniem do niej ochotnika.

– Rozmowa Maksa z ojcem po egzaminie z rachunku prawdopodobieństwa. Maks ubolewa w myślach, że nie powstało jeszcze coś w rodzaju wehikułu czasu, który pozwalałby przeżyć niektóre sytuacje jeszcze raz, tylko inaczej.

Promienie odmładzające:

– Znowu scena w pierwszych rozdziałach, w której Maks czyta artykuły w internecie. W artykule o stosowaniu technologii w sporcie jest wspomniane mimochodem, że już teraz wielu naukowców traktuje starzenie się jak chorobę, z którą można walczyć jak z wieloma innymi.

Urządzenie do poznawania wspomnień/myśli innych ludzi:

– Scena, w której Maks pakuje się na wyjazd do Gdańska z irytującym Waldkiem nad głową. Żałuje, że nie istnieje urządzenie, które pozwalałoby zgrywać z głowy myśli i wspomnienia. Gdyby coś takiego wynaleziono, ojciec w podobnych sytuacjach nie zawracałby mu głowy.

– Scena przesłuchania Maksa przez Papaja po śmierci pani Keller. Maks przeczuwa, że policjant, chcący poznać jego myśli, też bardzo chętnie skorzystałby z podobnej aparatury.

Nawiązania do poprzednich powieści

Komplet easter eggów z poprzednich powieści:

„Gałęziste”:

– Maks wspomina o tym jeziorze, kiedy krzyczy na ojca.

– Maks rzuca imię i nazwisko „Tomek Wawrentowicz” podczas rozmowy z Olkiem o incydencie w tramwaju.

– Dżoł wspomina o rozbiciu pogańskiej sekty podczas rozmowy z Papajem.

„Grzesznik”:

– Postacie gangsterów z Trójmiasta – Czarny i Biały.

– Postać Szafy – gangstera z Suwałk.

– Szafa rozmyśla o tym, jak kiedyś połamał nogi piłkarzowi Wigier na zlecenie bossa (Suchego, po turnieju beach soccera).

„Inkub”:

– Sobowtór pisze do Maksa pod fałszywym imieniem i nazwiskiem Mateusz Przekop.

– Postać Dżoł, która w tej książce dała się poznać jako osoba o rozległych znajomościach.

– Dżoł wspomina o szukaniu czarownicy z Vitkiem.

– Pies tropiący o imieniu Trop.

– Finał „Paradoksu” dzieje się w Jodoziorach, w chacie dawniej zamieszkanej przez panią Oś.

– Po zabiciu starca sobowtór zwraca klucze agencji MiPlace, w której pracowała pani Szmulik.

I to chyba wsio.

Bonus: klub Autsajder był odnośnikiem do powieści Kinga o sobowtórze pod tytułem „Outsider”. Natomiast psycholożka Beata Konkel, o której opowiada starzec, będzie ważną postacią „Demana”.

Policjanci palący papierosy

O co chodziło w scenie z palącymi policjantami, których obszczekał pies tropiący zaraz po tym, jak wyszedł z pomieszczenia, w którym przesłuchiwano Maksa? O zapach papierosów. Sobowtór mieszkał w gabinecie profesora Liedtkego, który palił na potęgę. Pies rozpoznał, że zapach mordercy pani Keller zawiera zapach tych samych papierosów, co te, które palił jeden z policjantów. Była to podpowiedź do tego, że kryjówka sobowtóra jest na wydziale, w gabinecie profesora, w którym było łóżko. Do tego Grażka od jakiegoś czasu nie mogła z nim się skontaktować.

Każda część = inny gatunek literacki

Na sam koniec informacja warsztatowa. Jak już wiecie, powieść składa się z trzech głównych części (czwarta – krótsza – to sam epilog): „(nie)Doskonały”, „Zły i Gorszy” oraz „Dwanaście zasad”. Nie wiem, czy zauważyliście, ale każda z nich została napisana w zupełnie innym klimacie. Pierwsza jest thrillerem psychologicznym, opowieść jest snuta nieco wolniej niż w pozostałych. Druga, kiedy do akcji wkracza komisarz Papaj – kryminałem. Trzecia, w której w pełni objawia się niszczycielska moc demona w sobowtórze – opowieścią grozy z elementami sci-fi. Mam nadzieję, że pomimo różnić w sposobie, w jakim zostały napisane, bawiłeś się równie dobrze przy każdej z nich.