
Uwaga: spoilery dotyczą także powieści “Gałęziste”, do której odnoszę się w kilku miejscach.
Notatka służy wyjaśnieniu tajemnic, które nie zostały opisane wprost w książce, a które mogą Was ciekawić. W każdej swojej powieści ukrywam o wiele więcej, niż może wydawać się na pierwszy rzut oka. Pewnego dnia doszedłem do wniosku, że nie należy podawać czytelnikowi wszystkiego na talerzu i pozostawić pewne smaczki nieodkryte. Ten tekst powstał specjalnie dla tych, którzy chcą się dowiedzieć, co im umknęło.
Tytułowy grzesznik
Po pierwsze, jak może zdążyliście się zorientować, tytuł “Grzesznik” tak naprawdę nie odnosi się do Grzegorza Samielewicza i jego pseudonimu, a Marka Suchockiego, który został ukarany za grzechy zesłaniem do piekła wyglądającego jak świat, który zna na co dzień, z tą różnicą, że doświadcza w nim wszystkich możliwych cierpień, zwłaszcza psychicznych.
Wprowadzenie do historii Suchego
Historia ma dosyć długi setup – zanim przechodzimy do właściwej akcji (wypadku Marka na schodach i tego, co dzieje się po nim), obserwujemy życie codzienne bohatera – jego zawód i oczywiście relacje z podkomendnymi, rodziną i kochanką. Możecie zapytać, po co zawarłem na początku powieści na przykład cały rozdział, w którym Marek z kumplami bierze udział w turnieju piłki nożnej plażowej? Teoretycznie ten fragment nie ma żadnego znaczenia dla głównej osi historii i można by go pominąć. Tylko teoretycznie. Otóż zarówno w nim, jak i w pozostałych, chodziło o to, by POKAZAĆ, jakim Marek jest dupkiem. By pokazać przynajmniej część jego grzechów, nie tylko związanych z byciem gangsterem (co wiemy od początku), ale również innymi sferami jego życia. Docelowo miało to doprowadzić do paradoksalnej huśtawki nastrojów czytelnika w stosunku do bohatera. Marek najpierw wzbudza naszą niechęć, trudno go polubić. Potem, kiedy zaczynają spotykać go piekielne przygody, nasz stosunek do niego powoli się zmienia, gdyż czegoś takiego nie życzylibyśmy nawet najgorszemu wrogowi. Kiedy Suchy doświadcza większego zła niż to, które sam czynił, chcąc nie chcąc, zaczynamy mu współczuć i trzymać za niego kciuki. Dopiero kiedy dowiadujemy się, gdzie ostatecznie wylądował, przypominamy sobie setup powieści i musimy przyznać, że Marek w pełni zasłużył na wszystko, co go spotkało. Nawet biorąc pod uwagę tylko wycinek z jego życia, który obserwujemy na początku książki.
Zakończenie
W kwestii samego zakończenia, teoretycznie jest ono otwarte – nie wiemy, czy bohater wydostał się z piekła, czy może jego koszmar zaczyna się od początku, by trwać całą wieczność. Ja jednak, jako autor, skłaniałbym się ku drugiej hipotezie, zwłaszcza że znajdziemy w powieści wskazówki, które wskazywałyby takie rozwiązanie.
Po pierwsze – rozdział zatytułowany “Rozmowa siódma”, w którym Marek odbywa ostatnią rozmowę z Szatanem. Samiel w pewnym momencie wybucha gniewem, zmienia się w potwora i, jak twierdzi, chce ukarać Suchego rodzajem cierpienia, które zawsze zdaje egzamin, czyli bólem fizycznym. Zwróćcie uwagę, co dzieje się, zanim do tego dochodzi – nakręcony Marek wymienia Szatanowi wszystkie “błędy fabularne”, jakie pojawiły się w jego wersji piekła. Przytoczmy ten fragment w całości:
“Dlaczego w pierwszej scenie tego teatrzyku położyłeś mnie w jednej sali z chorym na nowotwór staruchem, skoro normalnie powinien on leżeć na zupełnie innym oddziale? Dlaczego po wybudzeniu się doskonale pamiętałem swój wypadek? Dlaczego głos demona udającego Ulkę był inny niż jej prawdziwy? Dlaczego postać ta nie posiadała ważnych cech pierwowzoru i totalnie wypięła się na matkę? Gdzie nagle podziała się pani Halinka, która codziennie ją odwiedzała? Jakim cudem moja niedołężna, na wpół niepełnosprawna mamuśka zdołała wyjąć ze śmietnika ten słój z molami? Dlaczego dla zmylenia mnie nie podsyłałeś mi demonów udających z kolei duchy dobrych ludzi? Dlaczego twój demon psychiatra źle zdiagnozował przypadłość, która mogła mnie spotkać? Dlaczego trzymał w swoim gabinecie leki, skoro nie wolno mu tego robić? Dlaczego, inaczej niż w prawdziwej martwicy, mojej nodze wystarczyło pół dnia, by zgnić? Dlaczego przedtem nawet nie stała się blada, skoro rzekomo dolegało jej niedokrwienie? Dlaczego w ogóle skrzyżowałeś moją drogę z prawdziwym Grzegorzem Samielewiczem? Dlaczego nie zapobiegłeś naszemu spotkaniu? Nie przewidziałeś, że razem rozgryziemy twoją intrygę? Dlaczego pierwowzór lubi sobie golnąć i posiada rodzinę, a ty twierdziłeś, że jesteś abstynentem i nie masz ani żony, ani dzieci, do tego nie znasz swoich rodziców? A twoje rzekome wycięcie sobie jaj? Na wszystkie te pytania istnieje prosta odpowiedź: nie jesteś tak doskonały, jak się tym szczycisz! Albo nie posiadasz wystarczających możliwości! Idziesz na łatwiznę, unikasz utrudnień w swoich piekielnych historiach, które byłyby zbyt skomplikowane w zarządzaniu”.
Po tym Szatan po raz pierwszy w tej historii wybucha. Nie pasuje to do kreacji tej postaci, jaką poznaliśmy, co powinno wzmocnić naszą czujność. Nie wydaje Wam się dziwne, że człowiekowi udało się sprowokować samego diabła? Czy może kryć się pod tym jakieś drugie dno? Czy mistrz kłamstwa i manipulacji mógł chcieć wykorzystać tę sytuację, by po raz kolejny oszukać Marka?
Moim zdaniem tak.
Moim zdaniem Szatan tak naprawdę udawał wściekłość. To była jeszcze jedna mistyfikacja. Owszem, chciał ukarać Marka bólem fizycznym, lecz tak naprawdę chodziło o to, by doprowadzić do stanu, w którym koszmar Suchego zaczyna się od nowa, lecz już bez wymienionych przez niego błędów. To dlatego, kiedy Marek na powrót budzi się w końcówce w szpitalnej sali, obok niego nie leży już chory na nowotwór staruszek, a młodzieniec, który oberwał w głowę młotkiem. Obaj mają podobne obrażenia i leżą na właściwym oddziale. Do tego Suchy, w przeciwieństwie do poprzedniego razu, nie pamięta już szczegółów swojego wypadku.
I najważniejsze – w ostatniej scenie Marka odwiedza Ulka, co ma być ostatecznym dowodem na to, że jednak wydostał się z piekła. W końcu sama wcześniej powiedziała, że demony nie są w stanie udawać aniołów i dlatego wcześniej nie widział jej piekielnej wersji, tylko rozmawiał z nią przez telefon.
Tu jednak pojawia się pytanie – co jeżeli cała rozmowa z Ulką w rozdziale “Dobry uczynek” stanowiła kolejne kłamstwo? Co jeżeli wcześniejsze wypadki w piekle zostały skonstruowane w taki sposób, by właśnie w tym dialogu móc posłużyć się nieprawdziwą wersją zdarzeń? Co jeżeli Szatan zabezpieczył się, zostawiając sobie postać Ulki jako koło ratunkowe?
Moim zdaniem na to, że w ostatniej scenie Ulka nie jest osobą, za jaką się podaje, wskazuje jeden malutki szczegół. Dam głowę, że żadne z Was go nie zauważyło.
Najpierw wróćmy do rozdziału z początku książki, jeszcze sprzed wypadku Suchego, zatytułowanego “Grzesznice”. Konkretnie poniższego fragmentu dialogu między Markiem a Ulką:
“– Cześć, brat. – Jak tylko usłyszał jej głos, głowa, która aż nadto dawała mu odczuć, że całkiem niedawno porządnie dał w szyję, zaczęła go boleć ze zdwojoną siłą.
– Cześć siostra. Czemu zawdzięczam ten zaszczyt?
– Co z mamą?
– Żyje.
– A coś więcej?
– Żyje i jest nieco bardziej mamowata niż zazwyczaj.
– Marek…
– Jezus! Jak zwykle zrobiła…
– Nie łam drugiego przykazania, bracie. Tym bardziej, jak w Niego nie wierzysz – przerwała mu”.
A teraz wróćmy do ostatniego rozdziału i ostatniej rozmowy Marka z siostrą:
“– Co u mamy?
– Tradycyjnie. Nic nowego. Sama radość. Niedawno zostawiłam ją samą, to jakimś cudem zeszła samodzielnie na dół, po zakupy, oczywiście nikogo przedtem nie informując. Do Biedronki na Noniewicza.
– Do Biedronki? Przecież to dobre kilkaset metrów od jej klatki.
– I zgadnij co? Nie potrafiła sama wrócić! Bez żadnego wstydu zaczepiła na ulicy pierwszego lepszego faceta, żeby doprowadził ją do domu i wniósł jej na górę zakupy. Ot tak. A miała tego cały wózek. Jezu. Jej może i to nie ruszyło, za to ja najadłam się wstydu za nas dwie.
– Troje. Mnie też dolicz do tego grona – poprawił ją Marek”.
Zauważyliście, że Ulka, która wcześniej prawi moralitety Markowi, by nie łamał drugiego przykazania boskiego, sama robi to podczas tej rozmowy? Dodajmy – jeden, jedyny raz w całej książce. Akurat w tamtym momencie. Przypadek?
Dobra, to było pytanie retoryczne. Oczywiście, że nie! 🙂
PONIŻEJ CZĘŚĆ O “GAŁĘZISTYM”. JEŻELI NIE CZYTAŁEŚ TEJ KSIĄŻKI, NIE CZYTAJ DALEJ.
Z ciekawostek, w posłowiu wspominam, że ukryłem w powieści trochę easter eggów z “Gałęzistego” i namawiam Was, byście ich poszukali. Te easter eggi to:
- Las Szwajcarski i jego mroczna historia. To ten sam las, w którym mieściły się Białodęby.
- Postać Boginki (Anny), którą Knizio widzi w rozdziale “Boginka”, zaś Marek w “Cmentarzysku pogan” (kobieta wisząca na sznurze).
- W “Grzeszniku” pojawia się nawet Skumat – potężny Jaćwing ubrany w zieloną pelerynę, który zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach w “Gałęzistym”. Również dostrzeżemy go w rozdziale “Cmentarzysko pogan”. W tym fragmencie:
“– Ratunku! Pomocy! Niech ktoś mi pomoże! – Uniósł głowę i wydarł się w kierunku nieba. Wtem poczuł jak ziemia, na której stoi, zaczyna silnie drżeć. Nie zdążył zrobić nawet kroku, gdy w jednej sekundzie wyłoniła się spod jego stóp olbrzymia postać ubrana w ciemnozieloną, wełnianą pelerynę z kapturem naciągniętym na głowę. Jej rozmiary, masa i prędkość sprawiły, że Marek wystrzelił do tyłu niczym z katapulty”.
- Czerwona rzeka, do której Marek wpada w tym samym rozdziale, to oczywiście odnośnik do jeziora tego samego koloru, którego motyw znajdziemy w “Gałęzistym”.
- Parę razy jest wspomniane, że Suchy wykupił porzucone gospodarstwa przy cmentarzysku Jaćwingów i zamienił na dziuple trefnych fantów. Te gospodarstwa należały do samych Jaćwingów, którzy uciekli z nich pod koniec “Gałęzistego” w obawie przed Leszym.
- Imiona i wygląd prostytutek w Haremie – agencji towarzyskiej Samiela – również nie są przypadkowe. Spotykamy tam wysoką blondynkę z potężnym biustem o imieniu Natalia, drobną, czerwonowłosą Karolinę i brunetkę – Joasię.
Najnowsze komentarze